środa, 8 marca 2017

DOMOWE NATURALNE SPA


Jak już wspominałam wielokrotnie w mojej łazience gości coraz to więcej naturalnych kosmetyków. Tak się składa, że ostatnio bardzo lubię urządzać sobie domowe sesje spa i wszystkie kosmetyki do tego mi służące są naturalne. A więc, zapraszam wszystkich fanów prostej pielęgnacji do poczytania o tym, dlaczego akurat te sprawdzają się najlepiej i jakie mają działanie.


Zacznę cały wpis od kosmetyku o którym wspominałam zaledwie w poprzednim poście, a więc o rumiankowym żelu do mycia buzi od Sylveco. Nim cokolwiek zacznę działać upewniam się, że moja cera jest naprawdę czysta. Jak już wspominałam sam produkt ma bardzo dobry skład, ponieważ zawiera rumianek lekarski i kwas salicylowy o 2% stężeniu, jak producent zapewnia skutecznie oczyszcza, odblokowuje pory i reguluje wydzielanie sebum. Musze przyznać, że rzeczywiście tak jest. Jedyny minus to fakt, że słabo się pieni co sprawia, że trochę "ucieka mi spod palców" i dla pewności lubię umyć twarz dwa razy.  




Czasami zamiast drugiego mycia sięgam po peeling do buzi od marki Lush - Ocean Salt. Też bardzo przyjemny skład. Drobinki soli spowodują odpowiednie łuszczenie, limonka wpływa na rozjaśnianie a avocado zmiękcza i nawilża skórę. Nie polecam tego produktu osobom z bardzo delikatną skórą, ponieważ może okazać się on za silny. Czasami gdy za mocno potrę buzię, to też czuję irytacje naskórka i lekkie pieczenie. Choć daje bardzo fajny efekt, chyba moja buzia, właśnie do tych delikatnych należy i raczej do niego nie powrócę, ale tylko i wyłącznie z tego powodu. Sam peeling jest naprawdę bardzo fajny i może akurat u Ciebie się sprawdzi. 




Jeśli chodzi o domowe spa, to nie obejdzie się moim przypadku bez parówki. Co to takiego? nic bardziej prostego miska z wrzątkiem i ręcznik na głowę. To coś na rodzaj inhalacji, tylko w innym celu -> rozszerzanie porów na buzi w celu oczyszczania. Po kilku minutach spędzonych na miską, przechodzę do delikatnego manualnego oczyszczania buzi przez chusteczki higieniczne. Pamiętajcie, aby usuwać tylko to co nie jest stanem zapalnym i jeśli lekko nie wychodzi pod niewielkim uciskiem to nie warto robić tego na siłę - skutki gorsze niż stan pierwotny... zdecydowanie nie warto! 

Po takim lekkim oczyszczaniu zazwyczaj ponownie przemywam buzię żelem rumiankowym.




Przychodzi mój ulubiony moment, czyli maseczki.Zawsze zaczynam od tej bardzo oczyszczającej, czyli Mask of Magnaminty od Lush. Mówiłam już o niej kilka razy, po prostu ją kocham! to jest moje chyba 4 opakowanie i coś mi się wydaje, że zagościła u mnie już na stałe. Uwielbiam jej mrowienie na skórze i miętowy zapach. Mega odświeża i oczyszcza buzię, przy czym bardzo fajnie nawilża.




No i na koniec nowość w mojej kosmetyczce, maseczka w płachcie od TONY MOLY. Zakupiłam 3 różne na spróbowanie, ale słyszałam same dobrocie na jej temat i muszę je wszystkie potwierdzić. Ta którą sama używałam to wersja nawilżająca z aloe vera. Ostatnio bardzo polubiłam wszelkie maseczki w płachcie, na takie wieczory, gdy mam czas i ochotę na większy relaks sprawdzają się idealnie!

Już zupełnie na zakończenie smaruję twarz olejkiem z czarnuszki, który ma wartości odżywcze i lecznicze, przywraca skórze elastyczność i jędrność, podobno też wygładza zmarszczki. Przed zakupem tego kremu z kwasami, który stosuje aktualnie, używałam go codziennie, teraz tylko sporadycznie.



Po takim zabiegu moja buzia jest oczyszczona, przyjemnie nawilżona i napięta.

------------------------------------------------------------------------


Bardzo dziękuję za poświęcony czas, będzie mi bardzo miło jak pozostawisz tu po sobie ślad.




A jakie są twoje sposoby na domowe spa? może któryś z kosmetyków Cię zaciekawił, albo sama coś polecasz?













2 komentarze: