niedziela, 9 kwietnia 2017

MOJA KOLEKCJA POMADEK MAC


To wpis dla prawdziwym makijażowych freaków!
Każda szanująca się tapeciara na celowniku kosmetyki MAC, mam i ja.
W mojej kosmetyczce na przestrzeni wręcz kilku lat pojawiło się ich kilka. A więc, czy warto w nie zainwestować? i czy rzeczywiście są aż takie dobre?

Jak widać posiadam 5 kolorków i może nie jest to zatrważająco dużo, dlatego od razu przypominam, że posiadam też całkiem sporo innych pomadek. Co za tym idzie, mam zdecydowanie wszystkie kolory jakich potrzebuję i z całych sił staram się nie kupować więcej... z różnym rezultatem...




Moim zupełnie pierwszym kolorkiem była czerwona pomadka o kolorze Rushian Red - klasyk.
I ten konkretny kolorek nie może zawieść chyba nikogo. Mocna, intensywna, głęboka, matowa czerwień. Mega dobrze utrzymuje się na ustach, właściwie nakładam ją rano i poprawiam po lunchu i tyle! mogę mówić, pić, oblizywać usta i nadal jest. Używana codziennie może powodować wysyszenie ust, natomiast od czasu do czasu jest idealna. To będzie też świetny odcień na imprezę, klasyk a jednocześnie nie trzeba się martwić o kondycję ust w trakcie zabawy.




Up The Amp to ten jagodowy odcień fioletu, mam ją już ze dwa lata i jak niektórzy pewnie pamiętają taki odcień był wtedy całkiem modny. Jej wykończenie to amplified, a co za tym idzie jest ona dużo bardziej nawilżająca i błyszcząca na ustach. Niestety utrzymuje się przez to znacznie krócej. Najchętniej noszę ją latem do bardzo minimalistycznego makijażu, albo matowych, naturalnych cieni.




No i rozsławiona w internecie pomadka Angel - wykończenie frost. Zupełna klapa u mnie... jeśli kiedyś zrobię filmik lub post pt: "You Tube made me buy it" ten produkt napewno się tam znajdzie. Mam bardzo mocno napigmentowane usta i niestety ten bardzo jasny kolor jest mało na nich widoczny, właściwie to daje tylko taką jasną poświatę, co na pewno osiągnęłabym innym tańszym produktem... zupełna strata kasy jak dla mnie, choć sporo dziewczyn uwielbia ten nudziakowy odcień pudrowego różu.



Ciemno brązowa pomadka o wdzięcznej nazwie Viva Glam III - wykończenie matowe. Wiadomo ten trend na mega ciemne usta... pomadka fajna, ale zupełnie nie umiem się nią pomalować... ten kolor nie prezentuje się dobrze na moich małych ustach. Nie dla mnie, ale może Tobie się sprawdzi?




I mój ostatni zakup i totalny ulubieniec, czyli kolor Whirl w matowym wykończeniu. Piękny brąz o dość średnim nasyceni koloru, nie za ciemny a jednocześnie wystarczająco intensywny, aby był widoczny na moich ustach. Bardzo lubię go nosić właściwie z każdym makijażem, bo zawsze pasuje. Koniecznie zaglądnijcie za tym odcieniem jak będziecie mieć okazję! 





A więc, czy warto? Warto.
Dobra jakość i ogromny wybór kolorystyczny. Jeśli tylko wiecie czego chcecie to na pewno się nie rozczarujecie. Te pomadki nie należą do najtańszych, dlatego polecam dokładne przemyślenie sprawy, aby nie wydać pieniędzy na darmo ( tak jak u mnie w przypadku tych dwóch odcieni ). Sama chętnie przygarnę jeszcze kilka innych kolorków, ale dopiero po zdenkowaniu tego co aktualnie posiadam. Na oku mam głęboką fuksję i pomarańczową czerwień, bo to są te dwa produkty, które się mi kończą a używam ich zawsze - szczególnie latem.



------------------------------------------------------------------
Bardzo dziękuję za poświęcony mi czas, będzie mi miło jak pozostawisz tu po sobie ślad.




Jakie są Wasze doświadczenia z pomadkami marki MAC?








9 komentarzy:

  1. fajne kolory :) ja póki co używam pomadek Shiseido i jestem z nich bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nigdy nie miałam zupełnie nic od tej marki, ale zapewne z czasem się to zmieni ;)

      Usuń
  2. Z MACa mam/miałam 2 pomadki i jakoś nieczęsto ich używam. Jedna to Ruby Woo, przepiękna czerwień, która niestety jakoś się gryzie z typowo sportowymi strojami i zabieganiem, jakie ostatnio u mnie panuje. Ale oswajam się z nią powolutku. Druga to pomadka z kolekcji Kelly Osbourne - Matte Strip Poker. Dostałam ją, inaczej bym jej w życiu nie kupiła. Kolor nie dla mnie, wyglądałam w niej jakbym była umierająca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe to coś jak u mnie z tym ciemny brązem, sama nie wiem co sobie myślałam kupując ją ten jakiś czas temu... A ta czerwień Ruby Woo jest przepiękna i wbrew pozorom właśnie taki kolor super pasuje ze stylem sportowym. Nie miałabym żadnego oporu, aby ubrać dresy, szary top i pomalować nią usta. Więcej odwagi!

      Usuń
    2. Masz rację, tej odwagi to najbardziej brakuje :) Bo to chyba najbardziej intensywny kolor, jaki do tej pory miałam.

      Usuń
    3. Jak tylko zaczynałam malować usta też się obawiałam intensywnych kolorów, zwłaszcza że są one bardzo małe. Dziś się z tego śmieję. Aktualnie mój ulubiony makijaż to naturalne oko w brązach i intensywna pomadka :)

      Usuń
  3. Piekne zdjecia :) Ja mam kilka pomadek mac i jestem bardzo zadowolona, jedynie matowa Smoked Purple wysusza mi usta , ale mozna to zniesc :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam Ruby Woo oraz Velvet Teddy i obie uwielbiam :) Teraz czaję się na Mehr :)

    OdpowiedzUsuń