piątek, 1 lipca 2016

PORÓWNANIE DWÓCH BAZ POD CIENIE DO OCZU - MAC vs URBAN DECAY



Czy są tu także osoby z mega wilgotnymi powiekami?

Tak wilgotnymi, że nic się na nich nie trzyma nawet pół godz, a tusz do rzęs potrafi się zebrać w załamaniu choć ma daleką drogę...

Jeśli dla Was baza pod cienie to chleb powszedni, zapraszam na wpis.

No więc, jak wstęp wskazuje ten element makijażu jest przeze mnie nie pomijany nawet gdy cieni jako tako nie używam. Aby uniemożliwić tuszowi wędrówkę, codziennie nakładam bazę pod cienie na oko i pokrywam ją pudrem czy też najczęściej neutralnym kolorem cieni w celu zmatowienia całości i utrzymania makijażu w miejscu. Tą samą czynność wykonuję gdy na oku mam kreskę, a już obowiązkowo jeśli używam jakichkolwiek cieni i tu nie zeżnie od marki, ceny i jakości produktu.
Bardzo długo nie nosiłam kolorów na powiece, gdyż ta wada fizjologiczna nie pozwalała niczemu się na niej utrzymać. Kilka lat temu dowiedziałam się o istnieniu tego typu produktu, zaznaczam iż wtedy z makijażem nie miałam wiele wspólnego, a naprawdę chciałam nawet chociaż na imprezę móc wyglądać trochę inaczej.


Została mi polecona baza Urban Decay i mimo dość odstraszającej dla mnie ceny jak na tamte czasu, zakupiłam ją. Oczywiście od razu odsłoniła dla mnie inne oblicze makijażu <3
Od tamtego czasu skromna kreska i trochę brązowego cienia gościły na moich oczach.
Z wiekiem ilość kosmetyków przybyło, a sama baza z łask wychodziła i wracała.
Zmieniali przynajmniej 2 razy opakowanie, czyli te jakie posiadam aktualnie jest 3 jakie widziałam. Myślę, że formuła też się ulepszyła. Produkt aktualnie z małej tubki nakłada się mini pędzelkiem, a konsystencja jest raczej płynna. Po nałożeniu na powiekę szybko zastyga.

Jak dla mnie kosmetyk idealny, nie mogę się uczepić niczego. Cena przystępna, bo za małe opakowanie 5 ml płacimy 12 euro a wydajność produktu to chyba z rok, przy czym ważność ma tylko 6 miesięcy. Co za tym idzie nie jesteśmy wstanie zużyć większego opakowania nim wyjdzie z daty chyba, że makijażem zajmujemy się zawodowo. Osobiście używam produktu zawsze dłużej niż jego ważność, ponieważ jest tak wydajny i właściwie nie widzę skutków ubocznych po minionym terminie. Ta baza sama Wam pokaże kiedy należy ją zmienić, stanie się gęstsza i zmieni troszkę zapach. Dla mnie ten moment oznacza nowe opakowanie.

Ale jak to baby... po co używać latami tego samego kosmetyku, jeśli można spróbować szeroko polecanych kosmetyków innych firm? no właśnie.. typowe... to i ja się skusiłam.

Zakupiłam bazę pod cienia marki MAC w kolorze soft ochre, aplikacja palcem z małego słoiczka. Cena już znacznie wyższa bo 22 euro za 5 gram produktu, czyli pojemnościowo tak samo, za to cenowo już nie. Konsystencja bardziej gęsta, kremowa, trochę bardziej tępa i bardziej odczuwalna na powiece. Kosmetyk szeroko zachwalany w internecie, szczerze?... nie wiem za co...
Na moich oczach trzyma się może ponad godzinę... Tak wysokiej klasy marka makijażowa, nie jest w stanie sprostać moim potrzebom, konsultantka w sklepie zapewniała nie iż to jest właśnie to czego potrzebuję. No cóż.. jednak nie... przeprosiłam swoja stara bazę i pobiegłam po nowe opakowanie.
Dla jasności, produktowi z MAC dałam 3 tyg czasu na sprawdzenie się i kombinowałam jak mogłam, pozwalałam mu wyschnąć bardziej i mniej, nakładałam go więcej i mniej i pokrywałam go różnymi cieniami i pudrami. Niestety nie.

Podsumowując, jeśli jesteś w tej materii tak bardzo wymagająca jak ja, to Urban decay nie ma sobie równych i nie ma sensu tracić kasę na inne produkty, ja już tego nie zrobię. A jeśli chodzi o MAC to nada się dla osób, które nie mają wilgotnych powiek a potrzebują jedynie wyrównać sobie kolor powieki, po to aby wydobyć intensywniejszy kolor cieni.




2 komentarze:

  1. Mam ten sam problem. Kreska eyeliners odbija sie na powiece po kilku minitach od nalozenia. Dzieki Anna pora na zakup nowego kosmetyku do kolekcji :)

    OdpowiedzUsuń