wtorek, 8 listopada 2016

CIEMNA STRONA TAJSKIEJ TURYSTYKI



Nieodzowna wizytówka Tajlandii, czyli słonie, tygrysy, piękne kobiety, wspaniałe plaże i beztrosko biegające dzieci. Czy ta sielanka rzeczywiście jest prawdziwa? Czasami o pewnych sprawach wiemy, czy też mamy ich świadomość, ale zawsze inaczej się je odczuwa gdy jesteśmy ich świadkami. W tym poście skupię się na zwierzętach. Warto przeczytać, zapraszam :)


Zacznijmy od tego co mnie skłoniło najbardziej do napisania tego tekstu. Słonie. Rzeczywiście wyjątkowa atrakcja tego regionu, wspaniały symbol szczęścia i dobrobytu. To i my wybraliśmy się na wycieczkę tzw. safari, w której jedną z atrakcji była przejażdżka na słoniu. Wspaniała przygoda! coś czego już w życiu możemy nie doświadczyć, więc czemu by nie skorzystać? otóż zapewniam Was, że mi się już taka przygoda napewno nie przytrafi. Cały wypad był wielo etapowy, ale skupmy się na tym ośrodku do którego trafiliśmy. Niby działa dla pomocy tym zwierzętom i mają tam dobry żywot... czy napewno? 

Kochani, docieramy na miejsce i sadzają nas na takie ławeczki, przed które podprowadzają młodego słonia i zaczyna się coś co na zawsze zmieniło moje podejście do zwierząt w niewoli - show! Słoniątko gra na harmonijce! masakra! nawet ja tego nie umiem.... po czym podchodzi do straganiku, sięga po koszyczek i wraca do turystów, opiekun informuję, że słoń zbiera do koszyczka jakieś drobne (za tą kwotę mogliśmy kupić posiłek dla jednej osoby w restauracji), aby następnie zamienić to na jedzenie, którym dana osoba będzie mogła go nakarmić. Słoń podsuwa trąbę między rzędami wszędzie tam gdzie widzi banknoty.... no tak, ale nie każdy ma wyliczone, a więc słoń podchodzi do straganika przynosi resztę, a następnie koszyk z jedzeniem, aby go nakarmić. Jakie to naturalne prawda??? Już siedząc tam na ławeczce wiedziałam, że swoją osobą przyczyniam się do czegoś złego... było mi bardzo źle... 


Następnie braliśmy udział w kąpieli zwierzaczka (ja siedziałam pod drzewem), a słoń tryskał wodą z trąby na turystów!!! wspaniale! 

Ostatecznie wsiadamy na słonie. Owszem jest ekscytacja, jest adrenalina, jest też przygoda.... ale nie zrobię już tego nigdy w życiu.... zdjęcia są, nawet świetne. Wrażenia mniej fajne. Czułam się winna cierpienia tego zwierzęcia...


Niedawno natrafiłam na artykuł, w którym opisane było jak słonie w Tajlandii uczone są tej dyscypliny. W dużym skrócie jest to proces nazywany łamaniem ducha. Mały, kilku letni słonik zabierany jest od matki i zamykany w klatce, gdzie jest bity, głodny i spragniony... trwa to tygodniami aż zwierzę przestanie stawiać opór i traci nadzieję. Wtedy wkracza tzw wybawca, czyli osoba która podaje jedzenie i teoretycznie uwalnia zwierzę, tylko po to aby one było mu wdzięczne i wierne. Rzeczywiście każdy słoń miał tam swojego opiekuna, każdy też miał mega poranione/podziurawione uszy, i każdy opiekun miał kij ze szpikulcem, którym pilnował jego posłuszeństwa. 

Wszystko dla pieniędzy.
Wszystko dla poklasku.
Wszystko dla uciechy turystów. 

Czy naprawdę musimy napędzać ten biznes??? 

Nie inaczej jest z bardzo popularnymi tygrysami, o tym jak faszeruje się je narkotykami słyszał już chyba każdy. Tam nie chcieliśmy iść, bo sama perspektywa była przykra...

Piękny kraj, owszem, ale również pełen okrucieństwa... Mam nadzieję, że każdy z Was zastanowi się jak będzie korzystać z jego dobrodziejstw.








13 komentarzy:

  1. Twn temat od jakiegoś czasu przewija się w mediach. Myśle że wielu ludzi ma podobne odczucia uczestnicząc w tym procederze. Przykro że człowiek kierując się jedynie komercyjnym zyskiem rani te cudne zwierzęta fizycznie i psychicznie. Pokłute uszy kiedyś się goja natomiast złamana psychika pozostanie do końca tego skroniowego życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety.... kasa, kasa, kasa! sama natrafiłam tylko na 1 artykuł na ten temat, to budujące skoro mówisz, że się już na to natknęłaś. Warto nagłaśniać sprawę, zwłaszcza, że dla naszych rodaków Tajlandia przestaję juz być tak bardzi egzotycznym krajem i całkiem sporo ludzi się tam wybiera.

      Usuń
  2. Poruszasz bardzo ciekawy i smutny temat... Po wydarzeniach w tym roku, tj. po głośnym zamknięciu Świątynii Tygrysów w Tajlandi, byłam przekonana że ludzie już rozumieją, że takie miejsca z dzikimi zwierzętami to bardzo nieetyczna sprawa. Zmieniłam zdanie jak dwa tygodnie temu jedna z moich znajomych wrzuciła zdjęcie właśnie z otumanionym narkotykami tygrysem. Więcej takich tekstów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, jest jednak pewna, że niestety nie wielu ludzi właśnie tak myśli.... po reakcji ludzi na tej wycieczce było widać, że tylko my tak myślimy... :( a jak bardziej się do tego nie przekonać jak właśnie na żywo???

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten temat jest trudny, bo z jednej trony, gdyby nie turystyka to ten region byłby bardzo biedny. Więc tak na prawdę złotego wyjścia z tej sytuacji nie ma, ale sądzę, że większa edukacja na temat traktowania dzikich zwierząt pomogłaby bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie tak jak mówisz, choć przyroda i kultura tego regionu, mi osobiście zupełnie wystarcza. Sama nie wiem czego my się podziewaliśmy po tej wycieczce ... przecież można było o tym pomyśleć wcześniej. Może wyszło tak dlatego, ponieważ tego dnia mieliśmy cały dzień pełen różnych atrakcji a słonie było tylko jedną z nich... Natomiast po dotarciu na miejsce od razu poczułam, że to nie jest to... od lat nie chodzę do cyrku i nie planuję zabierać tam swoich dzieci. Od teraz będę też ostrożniej planować swoje atrakcje na wszelkich wyjazdach.

      Usuń
  5. Ciężko czytało mi sie ten tekst, jest to skrajne okrucieństwo. Powinnismy bojkotować takie miejsca. Sama nie chodzę rownież do naszych polskich zoo. I nie planuję.
    http://lacinemoda.blogspot.it

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt to jest wyjątkowo okropne, warto edukować w tej sprawie.

      Usuń
  6. strasznie przykro czyta się takie teksty. To prawda, że zwierzęta są maltretowane i siłą zmuszane do bycia atrakcją turystyczną... Jedyne co mogłoby to zmienić to omijanie przez turystów takiego show. Ale czy pokusa nie jest zbyt silna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że jest ale tylko do pierwszego razu. Tak jak u mnie, wiedziałam że przecież pewnie jakoś je tresują skoro można na nich jeździć, ale uderzyło mnie to dopiero na miejscu, gdy zobaczyłam na własne oczy...

      Usuń
  7. "trwa to tygodniami aż zwierzę straci nadzieję"...- nie mogę tego czytać ze spokojnym sercem. Wiesz, takie same uczucia miałam w Inla Lake w Birmie, gdzie oglądaliśmy kobiety żyrafy - z zaobrączkowanymi szyjami. Normalnie już sietego nie robi, ale żeby był biznes i kasa, co niektórym się wciąż zakłada te obręcze, żeby europejski turysta mógł sobie zrobić zdjęcie...

    OdpowiedzUsuń