Choć kalendarzowa jesień już dawno się zaczęła, ten post musiał trochę poczekać na publikację. Z jednej strony nie do końca chciałam już pisać o tym sezonie, choć go lubię to i tak cierpię na niedostatek słońca, a z drugiej, po prostu oddaliła mnie ostatnia przerwa w blogowaniu. A zatem zapraszam na wpis, o tym z czym jesień nieodzownie mi się kojarzy :)
Złota jesień to coś, co pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa. Moje przecudowne wspomnienie jak wracałam po szkole i obiedzie u babci do domu, krocząc ulicą Szkolną szorowałam butami w ogromie złotych liści <3 panie sprzątaczki codziennie musiały zgarniać je od nowa z chodnika .... no cóż ... bardzo to lubiłam :) jak pewnie sporo innych dzieci!
Niestety to już nie te czasy i teraz zamiast wracać ze szkoły to dreptam z pracy... i już zupełnie inaczej jesień mi się kojarzy.
A więc zaczniemy od ubrań, bo nie da się ukryć że w tym temacie naprawdę sporo się zmienia. Dla mnie jest to zdecydowanie ponowne powitanie swetrów i koszul w kratę :) i kochany trench!!! oczywiście sporo z Was po prostu ma bomberkę lub wiatrówkę, ale odkąd ja znalazłam swój idealny płaszczyk noszę go cały czas :) jednak jesień to ten okres, kiedy zaczynamy nakładać na siebie warstwy i gdzie dużo łatwiej (w przeciwieństwie do wiosny) założyć coś długiego na siebie. Też tak macie???
Książka kucharska również wraca do łask :)
Wieczory są krótsze i więcej czasu spędzamy w domu, dodatkowo magazynujemy trochę sezonowego tłuszczyku, a co temu bardziej nie sprzyja jak dobra kuchnia? no właśnie! i my lubimy zjeść coś dobrego :)
Skoro już jesteśmy przy książkach, to te coraz krótsze wieczory zdecydowanie są też dla mnie powrotem do czytania. Latem szkoda mi na to przede wszystkim pogody i jakoś mój rytm dnia wygląda zupełnie inaczej. Teraz z ogromną przyjemnością sięgam po te pół kg papieru i w piżamce montuję się w łóżku :) Na zdjęciu kilka książek o tematyce, która mnie ostatnio zainteresowała po obejrzeniu pewnego dokumentu, czyli nasza rodzima mafia. Ostatnio lubuję w literaturze faktu, polecam :) Warto wiedzieć w jakim świecie żyjemy.
Sezon na świece również uważam za otwarty! bo niby kto pali świece latem?
Na razie dopalam swoją z poprzedniego sezonu, ale już ostatnio w TK max mało nie kupiłam 2 kolejnych o świątecznych zapachach.... jakby było mi to potrzebne! do świąt jeszcze 2 miesiące! dlatego też słusznie się powstrzymałam i wykańczam to co mam.
Masła do ciała to również domena zimnych dni, moje lekkie balsamy zdecydowanie idą w odstawkę.
Maseczki do buzi. Niby towarzyszą mi cały czas, ale kiedy jak nie teraz łączę wszystkie powyższe punkty i wykładam się w posmarowanej buzi, przy zapalonych świecach zapachowych, najlepiej z czymś do jedzenia i książką w ręku? ;)
A jak to jest u Was? Co nazwiecie niezbędnikiem jesiennym???
tak, sezon na świeczki, kocyk i rogrzewającą hebatke tez uważam za otwarty:)
OdpowiedzUsuńdokładnie :)
UsuńNigdy nie lubiłam jesieni, ale czekam na nią właśnie ze względu na to, że jest to idealny czas na świece ;) a także herbatę z miodem i cytryną oraz nadrabianie seriali i książek :)
OdpowiedzUsuńhehehe dokładnie mam tak samo z tą herbatą :) też odpalam teraz miód od babci mimo to iż na co dzień nawet nie używam cukru :p
Usuń