piątek, 11 sierpnia 2017

KIEDY WIESZ, ŻE NADSZEDŁ CZAS NA ZMIANĘ PRACY...



Dorosłe życie, rachunki, odpowiedzialność, urlopy, wydatki - znacie to?
Zastój, niezadowolenie, stagnacja, przyzwyczajenie, miłość i nienawiść, nuda - a to?

Te pierwsze zdanie powoduję, że w swoim życiu do zarobków i pracy podchodzę bardzo poważnie. Nie mogę sobie pozwolić na brak płynności finansowej. Na skakanie z kwiatka na kwiatek. Za rachunki trzeba zapłacić, a do tego miło jeśli za urlopy/wyjazdy do domu (Polski) też wpadają pieniążki na które sobie zapracowaliśmy. Gwarantuje to stała praca.

To drugie to moje odczucia po 9 latach pracy w jednym miejscu. Bardzo długo kochałam tę pracę. Zostałam w niej doceniona i ładnych kilka lat byłam na zarządzającym stanowisku. Lubiłam to co robię i wiem że byłam w tym całkiem niezła. Byłam w stanie rozwiązać każdy problem, sprostać każdemu terminowi, zrobić targety i mieć dobre stosunki z pracownikami, którzy nawet na pewno lubili ze mną pracować.

Ale nadszedł czas na zmianę pracy. 




Samodzielne utrzymywanie się zaczęło się dla mnie bardzo wcześnie, bo już w wieku 19 lat. Opuściłam dom i zaczęła się prawdziwa głęboka woda. Duże poczucie odpowiedzialności i brak miejsca do którego pójdę pożyczyć kasę lub wpadnę na obiad. Nauczyłam się odpowiedzialności. Moja ostatnia praca nie jest jedyną jaką miałam w Irlandii, ale na pewno tą, którą miałam najdłużej i którą najbardziej ceniłam.
Tak naprawdę to wiem, że będą dni kiedy będzie mi jej brakować. Choć jest to miejsce specyficzne i napewno na moim stanowisku bardzo wymagające, to fajnie jest czasami być na tak dużych obrotach. A jednak zmieniam moje ciepłe kluchy, pełen etat, wypracowane wszystkie dodatki, kontrakt na stałe, sporą ilość płatnego urlopu na zupełnie nieznany mi nowy teren i to na 20 godz kontraktowych.

Dlaczego?

Mam dość. Potrzebuję zmiany. Przeczytaj jeszcze raz drugie zdanie tego wpisu. Tak się czuję. Kocham i nienawidzę te miejsce. 
Jeśli na 5 dni w tyg wstając rano do pracy, za każdym razem wypowiadasz zdanie jak bardzo nie chce Ci się tam iść - to coś jest nie tak. 
Jeśli robisz robotę, która jest dobra ale nikt Cię tam nie docenia - to jest coś nie tak.
Jeśli finanse nie rekompensują ilości obowiązków - to jest coś nie tak.
Jeśli masz mniej satysfakcji niż nerwów - to jest coś nie tak.

Zmiana pracy była na mojej liście postanowień noworocznych już 2 lata. Mimo wszystko nie mogłam się zdeterminować, kto by chciał opuszczać swoje ciepłe gniazdko do którego codziennie rano idziesz aż 3 minuty? 

Myślę, że o te 2 lata byłam tam za długo. 
Powinnam zdecydować się na zmianę jak tylko pojawiły się pierwsze sygnały, że jest coś nie tak. No ale wiadomo, ciężko jest dostać dobrą pracę a żeby jeszcze była na miejscu to już w ogóle cud (zwłaszcza jeśli mieszka się w małym miasteczku). Przez te dwa lata temat mojej pracy bardzo często gościł na moich ustach po powrocie do domu... jak możecie się domyślać było więcej tych negatywnych emocji niż pozytywnych... Frustracja narastała do tego stopnia że na przełomie tego roku byłam na zwolnieniu lekarskim 3 miesiące, gdyż musiałam odpocząć. 

Zaczęłam szukać czegoś innego. Kilka rozmów o pracę, czasami poniżej moich oczekiwań czy też możliwości, doświadczenia. Nie mogłam nic znaleźć. Dziś myślę, że chyba za bardzo chciałam.

Po 3 miesiącach wróciłam do pracy za porozumieniem stron. Rzeczywiście nastawienie do pewnych spraw początkowo się zmieniło. Moje szefostwo znów było super miłe i jakoś się sprawy toczyły. 
W między czasie wysyłałam CV do kilku miejsc, ale ani się do tego nigdy później aż tak nie przyłożyłam, ani sama w to nie wierzyłam że dostanę jakąś fajną propozycję, czy też do końca nie byłam pewna czy na pewno tego chcę. 

Sprawy się trochę pozmieniały, dostałam w pracy partnera do współpracy, który okazał się klapą. Nie dogadujemy się, poza tym widzę, że na niektórych rzeczach znam się lepiej a nie reflektuje tego nasze wynagrodzenie. Mam dość poprawiania błędów innych. "Konflikt" między nami spowodował, że poprawiłam swoje CV wysłałam w kilka miejsc i w przeciągu tygodnia odezwało się do mnie kilka firm, mało tego! w tym tygodniu czasu zdążyłam pójść na rozmowę o pracę i ją dostać. Okazuję się, że nie było aż tak trudno :) może miałam szczęście, a może tak miało być. Do sprawy podeszłam na luzie i lekko, specjalnie się nie spinałam ani rozmową, ani tym czy mi się tym razem uda i chyba ta lekka głowa pozwoliła mi aby ta rozmowa o pracę była najlepszą na jakiej byłam.

Zaczynam za  kilka dni :) 

Zupełnie nowe miejsce (inne miasto), nowi ludzie, nowa branża, nowy świeży start. 
Przede mną trochę nauki, sporo samodyscypliny i codzienna ciężka praca. 

W zamian otrzymuję świeżą głowę, co najważniejsze, ale okazuje się że zarobki mogą mnie też zadowalać. Będzie dobrze.


Piszę o tym, bo 
wiem jak wielu ludzi jest zastałych w swoich ciepłych posadkach, które codziennie ich męczą. 40 godz tygodniowo to dużo aby dzielić je z ludźmi z którymi nie chcemy, za kasę która nas nie zadowala i w miejscu które nas przytłacza. 
Warto coś z tym zrobić. 
Zwłaszcza jeśli jesteśmy młodzi i świat stoi przed nami otworem. Nawet bliskie mi osoby pracują naprawdę latami w jednym miejscu, czasami mają tylko jedną pracę całe życie, czasami tylko dwie, jeśli to lubicie super, jeśli nie- trzeba przemyśleć plusy i minusy a o ile to możliwe podjąć odpowiednie kroki.
Niektórych trzyma kredyt, innych dzieci, jeszcze innych wypłata.... każdy ma swój powód, ale jeśli nie jesteście tam szczęśliwi to trzeba to zmienić. Czasami jest trudno, ale pogadajcie o tym z partnerem, mamą, siostrą czy przyjacielem, przecież nie jesteście sami i na pewno przy wspólnych siłach jesteście w stanie pokonać trudniejszy okres, czy też po prostu podjąć razem trudną decyzję i liczyć na ich wsparcie. 




Kiedy zastanawiałam się, czy na pewno dobrze robię siostra podesłała mi piosenkę, a to fragment jej tekstu. Bardzo wpisuję się w to, co się ostatnio dzieje w moim życiu, a ja zostawiam wszystko za sobą i biorę to co los mi dał :)  




[...}Nie wiesz co robić? ze swoim własnym życiem
chciałbyś odetchnąć, poczuć swego serca bicie.[...]
[...]W świecie bez reguł to szczegół zagrać nie czysto
ale Ty bądź po nad to, olej to wszystko.[...]
[...]Jeśli czujesz że coś Ci zabiera tlen
lepiej to zostaw, lepiej to zostaw.
Jeśli widzisz że realne nie jest snem
bierz to co los da, bierz to co los da.[...]




____________________________________________________

Jakie Wy macie podejście do pracy? zdarzyło się Wam tak zasiedzieć w jednym miejscu jak mi?






15 komentarzy:

  1. Widzisz...człowiek ma to do siebie, że czasami jest mu "bezpieczniej" tkwić w czymś, co nie do końca go satysfakcjonuje. To chyba irracjonalny strach przed nowym, przez ryzykiem niepowodzenia.
    Pracowałam dość intensywnie, zaniedbując swoje prywatne życie. Lubiłam jednak te pracę. Nagle, w obliczy nadchodzącego kryzysu, zostałam zwolniona z dwutygodniowym wypowiedzeniem. Nie ja jedna, bo w mojej branży wiele osób w ten sposób zostało bez środków do życia. To był szok prawdziwy, bo miałam dzieci i kredyt mieszkaniowy. Teraz paradoksalnie dziękuję w myślach mojej szefowej, bo wyszło mi to na lepsze. Dlatego wiem, ze warto iść do przodu i zwyczajnie wierzyć, ze będzie ok :) Czego życzę Ci z całego serca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! to paradoksalnie bardzo fajna historia :) je też myślę, że kiedyś podziękuję moim przełożonym że ruszyli mnie z tego miejsca. Sama już byłam zmęczona tą monotonią i poczuciem cofania się w rozwoju. Wiem, że zmiany są dobre, sama do nich dążę, dlatego też tak właśnie nazywa się mój blog. Staram się walczyć sama ze sobą w wielu aspektach, pochodzę z domu w którym to co znane jest lepsze od przygody. To bardzo ograniczające podejście i sama choć pełna strachu przed wszystkim staram się małymi kroczkami iść do przodu :) a tak na marginesie, to gdyby nie ten kontrakt na stałe o którym wspomniałam, myślę że firma pozbyła by się mnie (i nie tylko) bez mrugnięcia okiem. Niestety tak jest w wielu miejscach...

      Usuń
    2. Aniu, z całego serca życzę Ci rozwoju i szczęścia :) dasz radę! czuje, że silna baba z Ciebie ;)
      Powodzenia!

      Usuń
  2. Jestem z Ciebie bardzo dumna <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem z Ciebie bardzo dumna <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Po takim pierwszym rozczarowaniu, gdy praca mnie męczyła, już nie pozwoliłam sobie żeby dłużej to trwało. Jeśli widzę, że dzieję się ze mną źle i nie mam wpływu na tę sytuację po prostu zmieniam pracę. Stres, zmęczenie, znużenie bardzo niekorzystnie wpływają przede wszystkim na nasze zdrowie :) A praca, to jednak TYLKO praca.

    PS. wyłączyłabym ten pop up fejsbukowy - w czasie czytania włączył się i po wyłączeniu strona przescrollowała się w górę - nie mogłam znaleźć miejsca, gdzie akurat skończyłam czytać ;) Mało user-friendly :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, nie wiem jak to jest że niektórzy mają dużo większą łatwość w podejmowaniu decyzji. Zresztą przez lata bardzo lubiłam miejsce w którym byłam, a jak już przestałam to byłam na tyle zastała, że nie umiałam tego długo zmienić. Myślę, że już nigdy mi się to nie przydarzy i lekcja została zapamiętana.

      Dzięki za wskazówkę, nie miałam pojęcia że tak się dzieje ze stroną, postaram się to naprawić. Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Gdy przychodzi taki czas, że człowiek czuje potrzebę zmiany (z różnych powodów)to warto zacząć działać. W końcu każdy powinien szukać dla siebie miejsca, w którym czuje się dobrze. I nawet, jeśli dotychczasowa praca nie jest zła, ale ogranicza nas bardziej, niż chcielibyśmy, czujemy, że nie pozwala na rozwinięcie skrzydeł, zabiera zbyt wiele prywatności - to warto szukać czegoś innego. Często zapominamy w życiu o tym, co najważniejsze: o sobie samych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zmiany są potrzebne, człowiek nie powinien tkwić w miejscu w którym nie jest szczęśliwy. Na pewno się wszystko uda! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie nad tym zdaniem każdy powinien się najbardziej zastanowić "40 godz tygodniowo to dużo aby dzielić je z ludźmi z którymi nie chcemy, za kasę która nas nie zadowala i w miejscu które nas przytłacza"

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobry przykład, że da się! Ja podobnie od września zaczynam w innym miejscu
    Czas pokaże, czy to zmiana na lepsze ( zgodnie z hasłem "dobra zmiana").

    OdpowiedzUsuń