niedziela, 22 maja 2016

ODROBINA KULTURY? CZEMU NIE! - MUSICAL CHICAGO



Musical Chicago <3

Wreszcie bilety zakupione pół roku temu miały szanse się zrealizować!
Wybraliśmy się do teatru na musical Chicago, serdecznie zapraszam na relacje z tego dnia :)

Do wizyty w teatrze napewno nie przekonam każdego, widzę jak jest to mało popularne wśród moich znajomych, a bardzo szkoda.

Pierwszy raz wybrałam się do teatru w Irlandii na balet, ładnych kilka lat temu i wrażenia bardzo nie przeciętne, a sam teatr bardzo duży i elegancki. Z czasem znalazłam bilety na musical i postanowiłam sprawdzić jak wygląda tego typu przedstawienie. I jak? bomba!!!
Zakochałam się już chyba na zawsze :)


Od tej pory byłam na 3 przedstawieniach: Koty, Skrzypek na dachu i Chicago właśnie wczoraj- same klasyki. Wszystkie są bardzo ciekawe, wczorajszy chyba był najfajniejszy, choć wcześniej myślałam tak o Kotach- zresztą jeśli chodzi o kostiumy to jest naprawdę bomba, a sama gra aktorska... w końcu wcielić się w kota to nie lada wyzwanie. Ale to temat na inny post! wracając do tematu...

Przedstawienie odbyło się w tetrze w Dublinie jak zawsze kupiłam bilety za pomocą strony Ticketmaster, tak też wyszukuje eventów. Niestety jest to spory wydatek, bo bilety zależnie od miejsca i spektaklu, wahają się od około 50 do 90 euro. Nasze za trzeci rząd od sceny, łącznie kosztowały ponad 130 euro, ale naprawdę uważam, że warto! raz na kilka miesięcy nawet się tego nie odczuje a samo wyjście to czysta przyjemność!



Mszę przyznać iż pogoda nam dopisała :) przynajmniej przez pierwsze pół dnia...


Przed samym spektaklem lampka wina:)


Tak okazale wygląda teatr w środku :) 


A tak wygląda scena z trzeciego rzędu! opłacało się kupić bilety tak szybko :) Zdjęcia są robione ukradkiem i nie mam ich dużo, gdyż jest absolutny zakaz ich robienia, a bardzo tego pilnują.




 Niestety mało wyraźne zdjęcie... orkiestra znajdowała się na scenie, stanowiąc tło do odbywającego się spektaklu. W trakcie pojawiały się niewielkie zmiany scenografii jak widać na zdjęciach wyżej.


No i oczywiście obiad na mieście, niestety złapał nas mega deszcz i wskoczyliśmy do jakieś przypadkowej knajpki, która okazała się być całkiem przyjemna i chyba koreańska? Moje danie raczej przyziemne, gdyż wszystko brzmiało dość egzotycznie i na ostro... z obawy zamówiłam ich carry jakieś tam... nie pamiętam .... ;p


Otoczona mangami w toalecie pstrykam sobie selfi ;P 


Zaliczyłam też małe zakupy po drodze w sklepie Mac. 

A na koniec zawitaliśmy do znajomych na podwójne urodziny :)



7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. No muszę przyznać, że ceny biletów były niemałe!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę mnóstwa niesamowitych wrażeń!

    Mnie na teatr namawiać nie trzeba, ale odkąd mamy dziecko, nie ma szans na takie wyjścia. Może kiedyś te piękne chwile jeszcze wrócą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten teatr wygląda pięknie!��

    OdpowiedzUsuń