środa, 1 czerwca 2016

DZIEŃ DZIECKA



1 CZERWCA - DZIEŃ DZIECKA

Jak to tego dnia, dobrych pare lat temu, nie zapomnę do końca życia...

1 czerwca, rodzinne miasto, zerówka, piękny słoneczny dzień, wyczekiwanie na odbierających dzieci rodziców i rozmowy z współtowarzyszami o tym, co by się chciało dostać.

To mogło być jakieś 23 lata temu jeśli dobrze kojarzę... mam prawo trochę nie pamiętać...

Cały dzień wszystkie dzieci jak na szpilkach wyczekiwały powrotu do domu. No więc, nastała godzina zero! koniec zajęć. To był taki wyjątkowy dzień w roku, w którym chyba po każde dziecko rodzic przyszedł osobiście. Szybko się przebrałam i stoję na szczycie schodów do biblioteki, wypatruję mojej mamy, chyba się jak zwykle spóźniła, bo dostrzegam ją dopiero po chwili. Schodzę ze schodów i wypatruję mojego prezentu - i gdzie jest ten telefon komórkowy??? ten mój wymarzony, z grającymi klawiszami, ta bezdenna, głupia do niczego nie potrzebna zabawka?
Za miast tego była lalka - Kaśka. Nie lubiłam jej. Chyba byłam na nią obrażona, że nie była tą kupą plastiku.

Ten zawód pamiętam do dziś.

Oczywiście prawie cała grupa dostała ten telefon, taka moda... Nosili to potem do szkoły przez kilka dni, aż nie wylądowała na stercie innych niepotrzebnych zabawek. 
Moja Kaśka została z nami do puki nie wyrosłam z lalek, choć mój brak sympatii do niej pozostał. 

Choć dziś jak o tym myślę bardzo się cieszę, że nie zawsze byłam jak inne dzieci. 

Jako dziecko miałam naprawdę dużo zabawek, których nie mieli inni. Ojciec jeździł do Niemiec, więc tak wynagradzał swoja nieobecność. Chodzące lalki na baterie, których się bałam i stały w szafie, raczkujący bobas, sterowane pieski na baterie, z czasem Barbie z obcinanymi włosami, domek dla Barbie z akcesoriami, wrotki potem rolki i kupa słodyczy, których moi znajomi nigdy nie jedli. 

Cieszyło mnie to jako dziecko napewno, ale dziś z przyjemnością oglądam stare zdjęcia z naszych corocznych wycieczek do ZOO :) w sumie to jako dziecko lubiłam je głównie za te frytki, których mama normalnie nie pozwalała jeść, lody, gofry i colę! i to wszystko jednego dnia! nawet upał i godziny spędzone na nogach były wtedy fajne. 

Dziś też chętnie wybrałabym się z rodziną do ZOO :) to byłby idealny Dzień Dziecka :)



3 komentarze:

  1. ...ta te podróże w upalny czerwiec do zoo najpierw PKP�� a potem jeszcze wtedy autobusem ��pamiętam było gorąco ale zawsze warto. dzis to czysta rozkosz wspomnienia dzieciństwa, kiedyś niezapomnia przygoda spotkania krokodyla. PS za to ja Kaskę zaakceptowałam i nawet jej pieluszki zmieniałam ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Babrie z obcinanymi włosami:) Pamiętam je:) Zawsze wam ich zazdrościłam:)A z lalek to bardzie pamiętam Michała, bo był odpowiednio uposażony:D:P

    OdpowiedzUsuń